Jeśli pragnę, aby mój codzienny makijaż wyglądał nienagannie, to właśnie te kosmetyki przychodzą mi z pomocą już od dłuższego czasu. Muszę przyznać, że przedstawione produkty sprawdzają się u mnie bardzo dobrze. A że urodą nie grzeszę, pozwalają mi na niemałą metamorfozę :)
Odkąd na naszym kontynencie zaczął się boom na koreańskie kremy BB, całkowicie im uległam. Obecnie mój wybór padł na wielofunkcyjny krem Skin79 Purple Super Plus BB. [1] Idealnie stapia się z moją skórą. Ponadto wyróżnia się tym, że nie zawiera parabenów, olejów mineralnych i olejów zwierzęcych. Myślę, że na dłużej zostanie ze mną. Nakładam go płaskim pędzlem z ecotools i jestem bardzo zadowolona z efektu końcowego.
Do zakrywania wszelkich niedoskonałości hiciorem okazał się Pro Longwear Concealer od MACa. [2] Jak obiecuje producent, produkt jest naprawdę długodystansowcem. Cały dzień potrafi być na swoim miejscu. Równie dobrze sprawdza się pod oczy. To jedyny korektor jaki miałam, który nie wchodzi w załamania. Aczkolwiek pod oczy polecam go jedynie na specjalne okazje, bo jego formuła może niekorzystnie działać na tak delikatną skórę. Muszę wspomnieć jeszcze, że dozowanie odpowiedniej ilości produktu za pomocą wbudowanej pompki jest mocno utrudnione.
Długo szukałam zamiennika bazy Yoko Virtual i nareszcie znalazłam. Niestety natura obdarzyła mnie bardzo, ale to bardzo, tłustymi powiekami. Cienie dosłownie spływają u mnie. Próbowałam wielu baz, jednak to produkt z Artdeco [3] był odpowiedzią na moje potrzeby. Zapewnia trwałość moim cieniom przez wiele godzin i do tego bardzo łatwo się aplikuje, czego nie mogłam powiedzieć o bazie Yoko Virtual. Mam tą bazę już od ponad roku, jak nie więcej, i w ogóle nie zmieniła swojej konsystencji. Do tego jest szalenie wydajna.
Na serum do rzęs Eveline Advance Volumiere [4] dałam się skusić zupełnie przez przypadek. Nie żałuję, ponieważ moje rzęsy bardzo na tym skorzystały. Zauważyłam też, że serum to znacząco przedłuża trwałość tuszu. Może uratować osypującego się bubla. Co ważne, rzęsy należy tuszować zaraz po nałożeniu odżywki, nie pozwalając jej zaschnąć na naszych rzęsach. Im szybciej tym lepiej.
A jeśli już o mowa o tuszach do rzęs to moim one and only od wielu lat jest maskara Masterpiece MAX od MaxFactor. [5] Próbowałam wielu tuszy, ale tylko ta daje oczekiwany efekt na moich rzęsach. Bardzo zadowolona byłam również z Hypnose od Lancome, ale cena dla mnie jest zaporowa. Zwłaszcza, że to jedyny kosmetyk kolorowy, który kupuję w ilościach hurtowych z uwagi na duże zużycie.
Cienie do powiek i wszelkiej maści paletki to moje małe zboczenie. Zawsze znajdzie się miejsce w mojej kosmetyczce na kolejną paletkę :) Kocham eksperymentować z cieniami. Nic tak nie podkreśla urody jak pięknie podkreślone i wykonturowane oko. Tak szczerze to nie mam swojej ulubionej paletki. Lubię Sleek'a [6] ale wiem, że jutro pewnie przygarnę kolejną paletkę :)
A teraz coś, co moje brwi od razu pokochały.
Maybelline Color Tattoo Permanent Taupe [7] to mój wielki ulubieniec. Na zdjęciach do posta o moich nowościach w kosmetyczce można zauważyć, że jestem również posiadaczką legendarnego Aqua Brown od Make Up For Ever.
Niestety bardzo żałuje tego zakupu. Kolor pomimo, że pomagały mi go dobrać konsultantki z Sephory, okazał się nietrafiony [wpadał w zbyt ciepłe tony]. Do tego po 2-3 godzinach znikał z moich brwi. Przy nim Color Tattoo to kosmetyk wszech-czasów. Nie dość, że ma uniwersalny odcień dający naturalny efekt na brwiach, rozsądną cenę, to jeszcze jego trwałość jest dla mnie satysfakcjonująca.
Róż jak róż, mam ich dość sporo. Nawet lubię te od Wibo. [8] Jednak skrycie marzę o różu od MACa w kolorze Well Dressed :)
The Balm Bahama Mama [9] to mój kolejny ulubieniec. Kocham go za piękny chłodny odcień i trwałość. Nie jest to kosmetyk tani, ale wart swojej ceny.
Na zakup ColorStay Mineral Finishing Powder od Revlon w odcieniu 010 (Brighten) [10] zdecydowałam się w ciemno. Nie żałuję jednak. Daje on delikatny efekt rozświetlenia w postaci tafli. Do tego jest szalenie wydajny. Czy kupię go ponownie? Tak, za 50 lat, o ile uda mi się go zdenkować w tak krótkim czasie przy codziennym użytkowaniu ;)
Pudru Stay Matt od Rimmel [11] oraz fixującego pudru z Artdeco [12] używam szczególnie latem, kiedy chce bardziej zmatowić skórę i zadbać o to, że makijaż dłużej wyglądał nienagannie.
Jak można zauważyć w zestawieniu moich makijażowych bohaterów nie uwzględniłam żadnych pomadek ani błyszczyków. Pewnie dlatego, że prawie w ogóle nie maluje ust do pracy. Czasami zdarza mi się, jak gdzieś wieczorem wychodzę. Ale na co dzień bardzo rzadko.
Ciekawa jestem jak to wygląda u Was - też używacie tylu kosmetyków na co dzień czy raczej stawiacie na makijażowy minimalizm? :)