Myślałam, żeby tym wpisem na blogu zachęcić kogoś do obejrzenia tego serialu, ale zmieniłam zdanie i wszystkich ostrzegam. Trzymajcie się z daleka od niego, bo przepadniecie po 2-3 odcinku!!! Każdy kto mnie zna, wie że uwielbiam amerykańskie super-produkcje serialowe. Jednak nigdy w życiu bym nie pomyślała, że to w hiszpańskim serialu znajdę wszystko to, co w serialach lubię. El Internado to takie połączenie Pretty Little Liars i Lost.
Po obejrzeniu pięciu sezonów mam wrażenie, że twórcy serialu od pierwszego do ostatniego odcinka mieli pomysł na fabułę. Jestem przekonana, że najlepsze jeszcze przede mną. Co prawda są realizatorskie niedociągnięcia, które mogą rzucać się w oczy, jednak gra aktorska zupełnie mi to rekompensuje. Wszystkie postacie wydają mi się autentyczne. Oglądając przepadam bez reszty. Do tego klimat tego miejsca, dokładnie taki jak lubię. Elitarny internat w starym budynku, który ma swoje przerażające tajemnice. Do tego usytuowany nie bez przyczyny na totalnym odludziu, w otoczeniu lasu, który sam w sobie tworzy klimat grozy. Fabuła wielowątkowa, aczkolwiek skupia się na grupie uczniów szkoły, którzy zaczynają odkrywać, że to miejsce nie jest takie, jakim mogłoby się wydawać. Poznając stopniowo makabryczną prawdę, narażają się na ogromne niebezpieczeństwo. Jak w Lost każdy bohater ma swoje tajemnice i ogrywa istotną rolę w historii tego miejsca.
P.S. do tego aktorzy są nieziemsko przystojni :)
Dorzucam kilka promocyjnych zdjęć, zobaczcie sami.
Ooo koniecznie muszę obejrzeć, też lubię takie klimaty :-)
OdpowiedzUsuń