W pierwszy dzień grudnia chciałabym podzielić się z Wami tapetą własnej produkcji. Mam nadzieję, że jej klimat przypadnie Wam do gustu i wprawi w świąteczny nastrój. Uwielbiam takie zimowe noce, gdy biały puch otula wszystko dookoła, a my śpimy sobie spokojnie pod ciepłą kołderką zdala od codziennych trudów i zmartwień. Rano budzimy się wyspani i radośni, a za oknem jest po prostu bajecznie. Let it snow :)
Listopad dobiega końca. Kolejny miesiąc intensywnej nauki angielskiego za mną. Nie odpuszczam. Moim marzeniem jest rozumieć ten jezyk w takim stopniu jak native speaker. Jak dotąd opanowałam go na poziomie B2, który zupełnie mi wystarczał. Jednak los chciał, że trafiłam na ludzi, których pasją jest nauka języków obcych. I coś się we mnie obudziło. Zapragnęłam iść w ich ślady i zostać poliglotą. Postanowiłam dalej pracować nad angielskim. Marzy mi się również doszlifowanie mojego niemieckiego i rosyjskiego. Wisienką na torcie będzie dla mnie opanowanie języka hiszpańskiego :)
Oliwy do ognia dolała też seria artykułów w Newsweek'u na temat ostatnich odkryć na temat szybkiej nauki języków obcych. Naukowcy nie mają złudzeń. Nauka musi być bardzo intensywna. Tylko ona spowoduje oczekiwane zmiany w budowie mózgu. A później to podobno już z górki :)
Od dwóch miesięcy uczę się codziennie. Praktycznie cały swój wolny czas przeznaczam na kontakt z językiem angielskim. Póki co dalej nic mi w głowie nie urosło ;) Jedyne co czuję, to satysfakcję z każdego nowo poznanego słowa czy wyrażenia. Po tych kilku tygodniach jest mi już wszystko jedno, czy słucham czegoś co mnie interesuje po polsku czy po angielsku. Kiedyś wybrałabym nasz język ojczysty, tak dla komfortu odbioru.
Długo też szukałam swojego sposobu na przyswajanie języka obcego. Jestem introwertykiem językowym i samoukiem. Jak dotąd podręczniki i książki nie sprawdzały się u mnie, jak również sama nauka ze słuchu. Próbowałam też różnych programów komputerowych, ale szybko mnie irytowały i nudziły.
Pisałam na blogu ponad rok temu, że zainteresowana nauką języków online, trafiłam na stronę eTutor.pl. Od tamtego czasu jestem wierna tej szkole językowej. A od dwóch miesięcy nawet mocno uzależniona. Kurs i reszta narzędzi do nauki świetnie trafiają w moje potrzeby. Wcześniej miałam blokadę w mówieniu, z uwagi na to, że często kaleczyłam angielski, a przynajmniej tak mi się wydawało. Łapałam się też na tym, że znam znaczenie danego słowa, potrafię poprawnie je zapisać, ale nie mam pewności jak je prawidłowo wymówić. Rzadko w podręcznikach spotykałam się z zapisem transkrypcji fonetycznej a zabawa z tradycyjnym słownikiem mocno zniechęcała mnie do nauki.
W kursie eTutor najbardziej podoba mi się to, że na każdym kroku słyszę wymowę lektora. Bardzo mi to pomaga w nauce. Za pomocą dobrze rozplanowanych powtórek mam pewność, że nowe słowa nie umkną. Będę je powtarzać do skutku. Zarówno te z kursu, jak również te dodane przeze mnie za pomocą słownika.
Bardzo sobie chwalę w eTutor tryb tak zwanych "szybkich powtórek". Polega to na tym, że lektor czyta po kolei słowa/zdania, które według mojego uznania dodałam na listę. U mnie najbardziej sprawdza się opcja "odtwarzaj", dzięki której lektor czyta w kółko wszystkie słowa i wyrażenia z listy, a ja tymczasem prasuję, sprzątam, gotuję czy po prostu odpoczywam :)
Jeśli jeszcze nie mam dość nauki, to drukuję sobie moją listę słówek i noszę ją przy każdej okazji w torebce.
A tak wygląda tryb sprawdzana tego czego się nauczyliśmy. Dzięki aplikacji na komórkę, można codzienne powtórki wykowywać wszędzie i o każdej porze.
Jednak nie byłoby przyjemnej i efektywnej nauki, gdybym nie oglądała przy tym moich ulubionych seriali. Obecnie męczę od nowa The Vampire Diaries i jak widać na zdjęciach, tonę w żółtych karteczkach :) A to tylko słownictwo z pięciu pierwszych odcinków. Co jest fajne w tej metodzie nauki to to, że gdy zerkam sobie na dane słowa z karteczek, to dokładnie pamiętam moment i kontekst, w którym zostały one wypowiedziane przez bohaterów. Aktorzy ożywają w mojej wyobraźni. Dzięki temu, mam wrażenie, że o wiele szybciej przyswajam nowe słownictwo. Na karteczki zerkam codziennie po 2-3 razy. Jak po tygodniu dalej wszystko pamiętam, to robię miejsce na kolejne. Ponadto wszystkie te słowa za pomocą słownika diki.pl dodaję sobie do moich list słówek na eTutor.
Przed snem słucham sobie jeszcze wypowiedzi prelegentów na kanale TED Talks. Naprawdę wiele wnoszą do mojego życia. Bardzo wartościowe treści można tam znaleleść. Na każdy temat. Gorąco polecam.
Pomimo, że nauka językach angielskiego w obecnych czasach wydaje się bułką z masłem, to i tak motywacja i samozaparcie jest najważniejsze. Czego wszystkim uczącym się życzę. Jeśli macie jakieś ciekawe nowatorskie sposoby na szybką naukę języków obcych, to dajcie znać, jestem bardzo ciekawa Waszych spostrzeżeń.
Październik minął mi wyjątkowo szybko, pewnie dlatego, że był dla mnie szczególnie pracowitym miesiącem. Pisałam już wcześniej, że podjęłam się pewnego ambitnego dla mnie wyzwania. Melduję, że jak dotąd nie spoczęłam na laurach i konsekwentnie każdą wolną chwilę poświęcam na naukę. Można powiedzieć, że całe swoje życie temu podporządkowałam. Podobno mózg tak lubi :) Mam nadzięję, że niedługo pojawią się wymierne efekty.
Tymczasem w październiku za oknem mieliśmy piękną polską jesień. Dokładnie taką, jaką marzyłam uchwycić na zdjęciach. Szkoda tylko, że czasu na spacery "za dnia" było niewiele..
Mimo wszystko zapraszam na kilka październikowych migawek z mojej okolicy.
Na szczęście pogoda w weekendy dopisywała i udało mi się zabrać rodziców na spacer w pewne ciekawe miejsce. Kiedyś był to kamieniołom Sadowa Góra, w którym wydobywano kruszywo dla pobliskiej cementowni. Obecnie miejsce to przeobraziło się w Ośrodek Edukacji Ekologiczno-Geologicznej GEOsfera, gdzie na ścianach dawnego wyrobiska widoczne są ślady różnorodnych zjawisk geologicznych.
Miejsce było kiedyś dnem tropikalnego morza :)
Kamieniołom jest naprawdę ogromny. Na zdjęciu powyżej uchwyciłam tylko niewielki fragment. Między innymi utworzono tutaj plac zabaw dla dzieci oraz miejsce, gdzie można w każdej chwili legalnie rozpalić ognisko. Szczapy drewna czekają na zainterowanych.
Lubicie się bać? Bo ja bardzo. Od małego lubiłam opowieści z dreszczykiem. Sama też lubiłam zmyślać tego typu historie, strasząc koleżanki i kolegów z podwórka. Jako dziecko miałam niezwykle bujną wyobraźnię.
Moja siostra do dzisiaj nie może spać, jak sobie przypomni starą szafę u naszej babci, która lubiła samoistnie otwierać się. Zawsze powtarzałam jej, że jeśli zdarzy się to w nocy, to niech pod żadnych pozorem nie spogląda w jej stronę, bo wtedy ujrzy w środku kobietę w długiej ciemnej sukni, z wysoko upiętymi włosami, która przez wiele godzin tortur i niewyobrażalnego bólu, stała się wampirem żywiącym się ludzką krwią. Kobieta ta zanim trafiła w ręce swoich oprawców, była żoną zamożnego podróżnika, który został zamordowany przez swoich współtowarzyszy, przekonanych o tym, że ukrył on w swojej posiadłości niezwykły skarb.
Prawdopodobnie, jako paroletnie dziecko, motyw ten zaczerpnęłam z jakiegoś filmu, także jeżeli wiecie co to za film, to dajcie proszę znać, bo bardzo jestem ciekawa.
Przy okazji Halloween postanowiłam podzielić się z Wami, pięcioma nawiedzonymi miejscami, które bardzo chciałabym kiedyś zobaczyć na własne oczy. Słyszeliście już o nich?
Jeśli się zastanawiacie na co wybrać się do kina, to gorąco polecam thiller "Gone Girl" w reżyserii Davida Finchera. Byłam na nim w zeszłym tygodniu i zrobił na mnie duże wrażenie.
Amy i Nick to para idealna. Wydawałoby się, że są stworzeni dla siebie. Ale jak to w życiu bywa, małżeństwo wiele zmienia. Do tego w życiu bohaterów pojawiają się inne okoliczności, które sprawiają, że ich relacje z każdym dniem stają się co raz bardziej toksyczne.
Punktem kulminacyjnych jest ich piąta rocznica ślubu, kiedy kobieta w tajemniczych okolicznościach znika bez śladu a małżonek staje się głównych podejrzanym.
Do poszukiwań Amy przyłącza się cała Ameryka a Nick jest na językach wszystkich!
Niestety więcej z fabuły nie powinnam zdradzać. Mam nadzieję, że choć tytuł posta trochę was zaintrygujuje, bo film naprawdę wart jest tego, żeby go zobaczyć :)
W rolach głównych Ben Affleck, Rosamund Pike oraz Neil Patrick Harris. W filmie zagrała również aktorka polskiego pochodzenia, Emily Ratajkowski, znana z teledysku do Blured lines.